Przedstawicielki Fundacji Widzialne, które w środę były przesłuchiwane przez gdańską Straż Graniczną, odczuwają to jako formę nękania. Według nich, wszystkie działania oraz wezwania ze strony służb są formą presji na tych, którzy pomagają w sytuacjach zagrożenia zdrowia czy życia – obowiązkach, które powinno pełnić państwo. Podkreślają, że ich działalność jest skierowana na pomoc migrantom, którzy znajdują się w sytuacji kryzysowej.
Aleksandra Łoboda, reprezentująca trójmiejską Fundację Widzialne, wyjaśniła kontekst wezwania na przesłuchanie do gdańskiego oddziału Straży Granicznej. Wszystko zaczęło się od tego, że aktywistki świadczyły pomoc humanitarną dla migrantów na pograniczu polsko-białoruskim. To właśnie za te działania zostały wezwane na przesłuchanie jako świadkowie.
Przesłuchania mają związek z tzw. „autodonosami”, które aktywistki złożyły na początku roku. W ten sposób wyraziły solidarność z pięcioma osobami, które były oskarżone i stawiały się przed sądem za udzielanie pomocy na terenie Podlasia. Według Łobody, wszystkie działania służb wobec aktywistów są formą nękania. Celem tych działań jest wywołanie „efektu mrożącego”, czyli strachu i stresu wynikającego z przesłuchań.
Na koniec Aleksandra Łoboda dodała, że nie dadzą się zastraszyć. Zaznaczyła, że działania pomocowe są nie tylko legalne, ale wręcz szlachetne i zasłużone. W sytuacji, gdy brakuje wsparcia ze strony służb państwowych, pomoc społeczna staje się absolutnie niezbędna.