Testy nowego systemu rowerowego na Pomorzu: wspólne znaczy "niczyje"

Różnorodność lokalizacji, w której można znaleźć rowery Mevo podczas testów nowego systemu rowerowego na Pomorzu, jest zaskakująca. Od koszyków dla pasażerów, przez piwnice i garaże, aż po dachy kiosków – wszystko to pokazuje, jak łatwo rzeczy, które są własnością publiczną, stają się „niczyje”. Operator systemu zapowiada różnego rodzaju kary i ograniczenia dla tych, którzy nie przestrzegają zasad. Mimo to, użytkownicy nie ustają w poszukiwaniu sposobów na obejście tych restrykcji.

Na przywrócenie systemu rowerowego Mevo mieszkańcy trójmiejskiej metropolii musieli czekać przez wiele miesięcy. Wiele osób przestało nawet wierzyć, że rowery miejskie wrócą do obiegu. Ta utrata wiary nastąpiła po tym, jak prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu ogłosili kolektywne zerwanie umowy z niewypłacalnym operatorem Roweru Metropolitalnego.

Jednak już od początku projekt ten napotykał na problemy. Sytuacja pogarszała się z czasem, a realizacja projektu była poważnie opóźniona. Kiedy w końcu system zaczął działać, szybko okazało się, że operator nie jest w stanie sprostać wymaganiom – baterie w rowerach nie były na bieżąco wymieniane, a porzucone i niekompletne jednoślady blokowały chodniki. W niektórych przypadkach, rowery były nawet wyławiane z rzeki Motławy. System okazał się być niewydolny i podatny na awarie, a firma Nextbike nie miała sytuacji pod kontrolą.